Nauka medytacji

Chyba każdy już słyszał, że medytacja to takie magiczne rozwiązanie na wszystkie problemy. Siadasz, zamykasz oczy, odprężasz się i... no właśnie, co dalej? Myśli krążą wokół tematów od schabowego na kolację po wątpliwości, czy żelazko jest wyłączone :).

No i jest jeszcze cała sprawa z tym byciem "tu i teraz". A gdy tak starasz się skupić, od razu masz wrażenie, że cały świat kręci się wokół telefonu. Próbujesz być świadomy, a tu nagle dostajesz powiadomienie na Facebooku i jesteś wplątany w kolejną debatę o tym, czy ananas może być na pizzy czy nie. Znajome?

Miałem dokładnie tak samo. Dopóki w dalekim 2004 roku szwagier nie powiedział mi, że ponoć są takie weekendowe wyjazdy poza miasto na których można nauczyć się medytacji. Okazało się, że kursy faktycznie są, tylko zamiast dwóch dni trwają całe dziesięć. Zdecydowałem się.

Przed wyjazdem wyobrażałem sobie, że po dziesięciu dniach intensywnej praktyki będę jeśli nie lewitował, to przynajmniej w pełni rozumiał, kim jestem i czego potrzebuję w życiu.

Jak się pewnie domyślasz, żadne czakry pod koniec kursu mi się nie otworzyły, grawitacji nie pokonałem, a sens istnienia złośliwie mi umykał. Dorobiłem się natomiast bólu pośladków od dłuuuugiego siedzenia na poduszce i ciągłego poczucia głodu (karmiono nas dobrze, ale rzadko). Nic tylko załamać się po takich medytacjach. Ale kiedy wróciłem do domu, jakoś dziwnie się czułem, gdy przynajmniej jednej godziny dziennie nie poświęcałem na praktykę. I tak to trwa po dziś dzień. Z tym wyjątkiem, że od kilku lat sam uczę medytacji.

Zebrałem tutaj wszystkie najczęstsze pytania, które otrzymuję, jako nauczyciel medytacji. Zachęcam Cię do obejrzenia wszystkich wykładów po kolei (wystarczy kliknąć przycisk “Oglądaj” i wyświetli się odpowiedni filmik na YouTube). Zwięzła i krótka forma pozwoli szybko zrozumieć wszystkie techniczne sprawy dotyczące medytacji oraz rozwieje możliwe wątpliwości.

A kiedy już zapoznasz się z teorią zapraszam do części praktycznej!